środa, 12 marca 2014

Konkurs na One parta, wyniki.....

Czekałam i czekałam, ale się nie doczekałam. Więc dziewczyny, Viola Castillo i Angie, serdecznie wam dziękuję. Obie prace były śliczne <3 Przy tak małej ilości prac nie mogę po prostu dawać poszczególnych miejsc.

WYGRAŁYŚCIE OBIE <333333333

Uważam, że napisałyście wspaniale, cudnie, przepięknie no i przede wszystkim - napisałyście w ogóle:))

Praca Violi Castillo:

Ona: Nieśmiała dziewczyna o czarnych, kręconych włosach. Była piękna, miała talent, ale ... no właśnie. Ale jej blask przyćmiewała ona. Ludmiła. Naty była tylko jej robotnicą. Naty dla Ludmiły była jak mały kwiatuszek, jest to jest, nie ma to nie ma. Dla Natalii Ludmiła była kimś więcej ... była przyjaciółką. Kiedy ta to słyszała oczywiście potwierdzała. No bo przecież potrzebowała kogoś kto przyniesie jej wodę, kogoś kto odwali za niej brudną robotę. Czasem gdy Naty słyszała przynieś mi wodę, miała ochotę postawić się "przyjaciółce". Jednak kiedy miała już coś powiedzieć patrzyła na przyjaciółkę i bała się, że ta ją zrujnuje po tym jak ona się od niej odwróci. Nie miała nikogo. Nikt nie chciał się z nią przyjaźnić, bo ona przyjaźniła się z Ludmiła, a panna Ferro była dla wszystkich okropna i nie dawała im żyć. Naty była samotna, ale to się zmieniło pewnego dnia. A było to tak:
 
    Natalia i Ludmiła siedziały w sali od muzyki. Blondynka miała mieć próbę na nadchodzący spektakl. Oczywiście wygoniła przyjaciółkę z sali, bo ona jej przeszkadzała. Znudzona kaprysami przyjaciółki, Naty poszła. Postanowiła pójść do parku na spacer. Idąc zauważyła jego, grał w piłkę z chłopakami. Jego znaczy Maxiego. Dziewczyna była w nim skrycie zakochana. Ale on był zajęty. Był z dziewczyną, którą Natalia nienawidziła! Z jego przyjaciółką, Camilą. Naty nie mówiła Ludmile, że jest w nim zakochana. Powodów było wiele. Najważniejszy: Ludmiła wykorzystała by te informacje przeciwko Naty. O miłości do chłopaka wiedziała tylko jedna osoba. Jej siostra, Lena. A wracając do rzeczywistości. W pewnym momencie Naty zobaczyła coś czego widzieć nie chciała. A mianowicie widziała to:
Pocałunek Camili i Maxiego. Doprowadziło ją to do płaczu. Pobiegła do domu. Lena była jeszcze w szkole. Natalia postanowiła wypłakać swoje smutki w pamiętnik. Opisała to tak:
"Drogi pamiętniku"
Dziś widziałam coś czego zobaczyć nie chciałam. Pocałunek Maxiego i Camili. 
Od kiedy poznałam Maxiego chciałam z nim być, ale los chciał inaczej. 
Nigdy nie będę z nim,nie mam szans. Kocham go!
 
Po chwili ze szkoły wróciła Helena. Widząc swoją siostrę w takim stanie, postanowiła z nią porozmawiać. Hiszpanka opowiedziała jej wszystko ze szczegółami, a potem poszła się doprowadzić do porządku. Lena siedziała na łóżku i myślała. W pewnym momencie nad jej głową pojawiła się żarówka. Uknuła plan. Idealny plan. Musi najpierw pogadać z Violettą. Nazajutrz poszła do domu dziewczyny, ponieważ była sobota. Zadzwoniła dzwonkiem. Do domu wpuściła ją Olga, gosposia państwa Castillo. Podążyła do pokoju panienki Castillo. Zapukała w drzwi i kiedy usłyszała komendę "proszę", weszła. Przywitała się z dziewczyną i opowiedziała jej historię Naty. Violetta była osóbką inteligentną, więc dobrze wiedziała do czego zmierza panna Navarro. Helena też głupia nie była i wiedziała, że Castillo nie popiera związku Cami i Maxiego.
- Więc czego żądasz od mnie? - zapytała Castillo
- Byś pomogła odciągnąć mi Camilę od Maxiego. Zaprowadzenia jego do sali, do której ja sprowadzę Natalię.
- We dwie jest nas za mało, ale znam kogoś kto nam pomoże. - powiedziała z szyderczym uśmiechem Castillo, po czym wyciągnęła telefon i zadzwoniła po pana, którego miała zapisanego Diego Dominiguez. On pojawił się po 5 minutach. Plan mu się spodobał i się w niego zaangażował. Mieli go wcielić w życie w poniedziałek.
   Lena poszła z Naty do Studia. Podczas długiej przerwy Helena przybiegła do siostry i powiedziała jej, że w schowku czeka na nią Ludmiła. Hiszpanka od razu tam pobiegła. Nie wiedziała, że to część planu. Gdy tylko wbiegła do schowka, drzwi zostały zatrzaśnięte przez Diego. Natalia pomyślała, że wyjdzie oknem, ale pan Dominiguez zaryglował okno.
   W tym samym czasie Violetta poszła po Cami. I zabrała ją na zakupy.
   Po piętnastu minutach do sali w której był Maxi wbiegł Diego. I powiedział Maxiemu, że Cami na niego czeka w schowku. On pobiegł tam jak najszybciej, a drzwi otworzyły się na sekundę.
- Naty?
- Maxi?
- Co ty tu robisz? - zapytali równo - Lena i Violetta. - odpowiedzieli rowno
- Ale co one od nas chcą? - spytał Maxi
- Oni chcą żebyśmy my byli razem. - odpowiedziała cicho Naty
- O co chodzi?
- Bo ja się w tobie zakochała.
- Ale ja jestem z Cami!
- Nie krzycz na mnie! - krzyknęła Naty, po czym wybiegła z sali, bo Lena otworzyła jej drzwi. Maxi jeszcze tak stał myśląc o Hiszpance. Nie mógł zapomnieć o jej słowach. O tym, że go kocha.
   Następny dzień
   - Naty zaczekaj!
- Nie gadam z tobą.
- Ale zaczekaj. - krzyknął Maxi i zbliżył się do dziewczyny i ją pocałował. Od tego dnia wszystko się zmieniło. Naty z kończyła z Ludmiłą. Nie znała jej już. Teraz miała  nowych przyjaciół. Lena zapisała się do Studio. Natalia, jej chłopak Maxi i ich przyjaciele mieli nowego wroga. Camilę. Wszyscy się zastanawiali jak ona mogła się tak zmienić, a najbardziej myślał nad tym Maxi. Jak mógł być z tak okropną dziewczyną jak Camila.
Autor: Viola Castilo


Praca Angie:

-Jestem królową-powiedziałam,kiedy wchodziłam do Studia i zauważyłam, że wszędzie są dekoracje świąteczne, a wielkiej sali jest ubrana choinka. Jestem niewzruszoną  gwiazdą  w Studio, ale kocham święta. Rodziców nigdy nie było w święta, ale obiecali, że w tym roku będą, dlatego jestem szczęśliwa.
-Marco, gdzie jesteś-mój chłopak zawsze jest, ale nie przy mnie.
-Już jestem Francesca, mama do mnie dzwoniła-usprawiedliwiał się.
-Dobrze wybaczam Ci, ale to ostatni raz.
-Tak jest-złapał mnie za rękę i weszliśmy do klasy Angie i znowu nudne zajęcia będą, chyba się prześpię.
-Witajcie, dzisiaj będziemy śpiewać kolędy i piosenki świąteczne ze względu na zbliżające się święta.
-Ja z chęcią zaśpiewam "all i want for christmas is you"-wstałam z mojego miejsca.
-Francesca z przyjemnością byśmy posłuchali, jak śpiewasz, ale miałam na myśli, żebyśmy zaśpiewali jako cała klasa. Zgoda?
Wszyscy śpiewali kolędy i piosenki, a ja siedziałam na poboczu i czułam, że nikt nie chce bym z nimi śpiewała. Czułam się samotna, nie potrzebna, a te święta nazywają świętem miłości, a ja nie miałam nigdy ani trochę miłości, jestem sama. Marco umawia się ze mną, tylko dlatego, że może być popularny dzięki mnie. Nikt mnie nie kocha za to jaka jestem, bo nikt tak na prawdę  mnie nie poznał i nikt nie pozna,nie mogę na 
to pozwolić. W końcu jestem królową, a królowa nie może być słaba. W tedy by się mnie nie bali i byłam nikim, a przecież sława to jedyne co mam, chociaż Violetta mi ją prawie zabrała. Nikt się mną nie interesował, jedyna osoba na której mogłam polegać to moja babcia, która wiedziała jaka jestem na prawdę, znała mnie na wylot, ze wszystkiego jej się zwierzałam, niestety rok temu zmarła na raka, bardzo przeżywałam jej śmierć, nie chodziłam do szkoły przez dobre trzy tygodnie i później musiałam wszystko nadrabiać, a moje sekrety i bóle skrywałam w środku w domu to się tak skumulowało i wybuchałam płaczem. Nikomu się więcej nie zwierzałam, bo nie miałam takiej osoby. Wszyscy dookoła uważali, że nie mam serca, bo robiłam złe rzeczy i próbowałam zabierać im główne role w przedstawieniu, a ja tylko chciałam, żeby mama byłą ze mnie dumna, że dostałam główną rolę i że coś osiągnęłam, po prostu chciałam, żeby rodzicie mnie zauważali.
Po skończonych lekcjach wyszłam ze Studia i zdecydowałam się na spacer po parku, gdzie są powieszone światełka i świecą swoim blaskiem tak jak ja. Spacerowałam i obserwowałam, jak świecą. Wszystko ładnie wyglądało brakuje tylko śniegu, ale tutaj w Buenos Aires nigdy nie pada śnieg. Po dość długim spacerze weszłam do domu. Nikogo w nim nie było, jak zwykle. Ja sama w wielkim domu. Zdjęłam moją maskę, ubrałam się w dresy i ciepłą bluzę i zmyłam makijaż. Byłam teraz sobą, prawdziwą Francescą i nikt mnie takiej nie pozna. z nudów zaczęłam ubierać choinkę, przy włączonym radiu w którym leciały piosenki świąteczne. Sam ubierałam nie było w tym żadnej zabawy, ubieranie choinki z dzieciństwa kojarzyło mi się właśnie z zabawą. Jak byłam mała zawsze ubierałam ją z tatą, mamą i babcią, bardzo jej potrzebuję, a jej z nami nie ma. Potrafiłam zanudzać babcię godzinami, a jej nigdy się to nie nudziło. Kiedy ubrałam całą 
choinkę. Położyłam się na sofie i patrzyłam, jak świecą światełka i płakałam wspominając, jak całą rodziną ubierałyśmy świąteczne drzewko. Zauważyłam, że jedna żaróweczka jest spalona i pomyślałam sobie, że to zgasło tak, jak zgasło życie babci, kiedy zmarła, próbowała być silna i być ostoją dla mnie w jej ostatnich dniach. Postanowiłam ją odwiedzić na cmentarzu. Po drodze kupiłam wiązankę. Nikogo nie było na cmentarzu, pamiętam, że kiedy babcia umarła przychodziłam tutaj codziennie. Podeszłam do jej grobu pomodliłam się i położyłam wiązankę zapalając, przy tym znicze. Usiadałam, kiedy łzy spływały mi po policzkach. Czemu mi ja zabrałeś Boże, czemu? Ona była mi najbliższa. Mówiłam do babci, jakby siedziała przy mnie i mnie słuchała. Opowiedziałam jej co się dzieje w Studio, co czuję. Opowiedziałam jej, ale nie 
mogłam usłyszeć od niej słowa otuchy ani jej przytulić, to było najgorsze. Potrzebowałam wsparcia i miłości. Po pół godziny postanowiłam, że wrócę do domu na koniec odwiedzin  powiedziałam.
-Kocham Cę babciu, i zawsze będę Cię kochała, pamiętaj.Wesołych Świąt.
Weszłam do domu i padłam na łóżko w mojej sypialni, wsłuchując się w ciszę, która otaczała mnie z każdej strony, nagle telefon zadzwonił. Podbiegłam do komody i odebrałam.
-Halo?
-Córeczko, to ty?-zapytała się mama.
-Tak,  o której będziecie?-zapytałam mając nadzieję usłyszeć, że jutro rano, ale nic takiego nie usłyszałam.
-No właśnie chodzi  to myszko, że nie będzie nas w święta. Przykro nam, jakoś Ci to wynagrodzimy. Gniewasz się?
-Nie, już się przyzwyczaiłam do tego, że was nigdy nie ma.
Szybko odłożyłam słuchawkę nie słuchając dalej matki. Zawsze to samo, po co w ogóle robiłam sobie jakąkolwiek nadzieję. Mogłam się przyzwyczaić, że ich nie ma w ważne dla mnie święta. Nie chciałam już o tym myśleć, więc poszłam spać. Zasnęłam szybko. Śniło mi się, jak szykuję świąteczne potrawy z babcią. Rodziców miało nie być, bo dzwonili, kiedy z babcią nakryłyśmy do stołu na pięć osób, jedno oczywiście 
dla nieznajomej osoby, która mogła nas odwiedzić. Otworzyły się drzwi i weszła mam z tatą z prezentami w rękach. Rzuciłam im się na szyję mocno ich przytulając, odwróciłam się i zobaczyłam rozpromienioną babcię.
Obudziłam się orientując się, że nastał ranek. Ubrałam się w byle co. Nic nie chciało mi się robić, bo nie będzie ich na wigilij, będę sama oglądała Kevina. To plany na jutrzejszy wieczór. Poszłam do Studia. Nie mogłam się skupić na niczym. Na przerwach siadałam w kątach, nie obrażałam nikogo ani nic nie mówiłam, zamknęłam się w sobie. Byłam odizolowana od wszystkich. Wszyscy patrzeli się na mnie dziwnie, ale byli radośni, bo nikomu nie ubliżałam. Tylko cała paczka Violetty patrzał się na mnie zastanawiając się nad tym czy podejść do mnie. Odważyła się na to sama Violetta.
-Francesca coś się stało? Martwimy się o Ciebie.
-Ta jasne, nie wieżę wam, zostawcie mnie w spokoju-wbiegłam ze Studia.
Zastanawiałam się co mam ze sobą zrobić, do Studia nie wrócę. Nic mi nie przyszło do głowy, więc poszłam do domu. Weszłam na strych w poszukiwaniu moich starych rzeczy, bo musiałam znaleźć zabawki dla dzieci z domu dziecka czasem tam chodziłam, nikt do tej pory mnie nie zauważył. Nauczyła mnie tam chodzić babcia, kiedy jeszcze żyła chodziłyśmy tam we dwie i zawsze im coś przynosiłyśmy czy to książeczki czy zabawki. Znalazłam parę miśków w pudłach. Zobaczyłam Pudło na szczycie sterty na którym było napisane imię babci. Ściągnęłam je i zabrałam o pokoju razem z zabawami, które udało mi się znaleźć. Otworzyłam pudełko i zaczęłam wyciągać po kolej rzeczy i na samym spodzie zobaczyłam kopertę zaadresowaną do mnie, nie wierzę babcia napisała list do mnie przed śmiercią. Otworzyłam go i zaczęłam czytać.

Kochana Francesco!
Do końca życia nie zostało mi wiele dni, więc postanowiłam się z tobą pożegnać. Po pierwsze pamiętaj zawsze będę Cię kochała nawet jak umrę. Po drugie mam do Ciebie prośbę po mojej śmierci nie przestawaj chodzić do dzieci z domu dziecka one na prawdę Cię lubią i potrzebują. Dajesz im wiele radości, kiedy śpiewasz lub bawisz się z nimi. Opiekuj się nimi bardzo Cię o to proszę. Po trzecie i ostanie daj szansę innym poznania Cię prawdziwą, bo masz piękną dusze i wnętrze. Nie zamykaj się w sobie niech poznają prawdziwą Francescę, czyli uśmiechniętą, pełną życia, która nie boi się wyzwań i która ma dobra serduszko i lubi pomagać i dawać szczęście dzieciom, które zostały skrzywdzone. Daj się poznać. Udając twardą Francesce, która jest gwiazdą Studia męczysz się, bo udajesz kogoś kim nie jesteś i oddalasz się od ludzi, którzy mogą być twoimi przyjaciółmi. Pozwól im zobaczyć prawdziwą Ciebie i nie ukrywaj tego, ponieważ, gdy jesteś sobą jesteś piękna. Uwierz mi każdy na świecie chciałby mieć taką duszę jak ty nie zmarnuj tego. Na koniec chce Ci powiedzieć, że nigdy nie będziesz sama zawsze będę przy tobie, kiedy będziesz mnie potrzebować pomyśl o mnie i będę. Pamiętaj, jak będziesz miała jakiś problem posłuchaj serca. Serce wie najlepiej zawsze powtarzałam Ci , żebyś kierowała się głosem serca i kiedy mnie nie będzie kieruj się sercem ono wie kim chcesz być. Kocham Cię Francesco. Ti amo. 
Twoja babcia
Postanowiłam posłuchać babci i zmienię swoje zachowanie wobec uczniów ze Studio. 
Rano wstałam rześka i radosna i zdałam sobie sprawę, ze powinnam budzić się taka codziennie. Ubrałam się w ciuchy, które nie pasowały do gwiazdy Francescy. Bardzo dobrze czułam się w tych ciuchach. Zjadłam szybko śniadanie i wyszłam z domu. Weszłam do Studia cała uśmiechnięta. Patrzali się na mnie jakbym zwariowała, ale nie przeszkadzało mi to, bo w końcu byłam sobą. Weszłam do klasy, gdzie znajdowała się cała paczka Violetty, której szczególnie dokuczałam. Weszłam na scenę i wzięłam mikrofon do ręki. Oni myśląc, ze chce im coś zaśpiewać zaczęli wychodzić.
-Poczekajcie, chce wam coś powiedzieć-odwrócili się w moją stronę. Poczułam, jak zżera mnie strach-Chciałam was przeprosić, byłam głupia dokuczając wam. Wiem pewnie myślicie, że żartuje teraz, ale mówię prawdę, bardzo was przepraszam. Dopiero wczoraj zrozumiałam swoje błędy czytając list od mojej zmarłej babci. Próbowałam ukryć prawdziwe ja za tą złą Francescą. Violetta przepraszam Cię za to, że próbowałam zawsze Ci zabrać główną rolę w przedstawieniu, byłam zazdrosna, bo posiadasz wielki talent I was też wszystkich też przepraszam, byłam zazdrosna, bo posiadacie przyjaciół i jest między wami więź. Ja niestety już nie posiadam takiej osoby z którą łączyłaby mnie taka więź. 
-Wybaczamy Ci Francesca-powiedzieli chórem zbiegłam i przytuliłam się do nich.
Teraz muszę porozmawiać z Marco. Podeszłam do niego i zapytałam wprost:
-Marco jesteś tylko ze mną by być popularnym?-zapytałam i czekałam na odpowiedzieć, która brzmiała by, że tak.
-Nie, Fran kocham Cię. Wiedziałem, że gdzieś w głębi jest dziewczyna, która ma dobre serce, tylko czekałem na to, kiedy się ujawnisz i doczekałem się. to chyba świąteczny cud. 
-Też Cię kocham Marco-powiedziałam, a on zbliżył się i pocałował mnie. Poczułam się na prawdę szczęśliwa, znalazłam przyjaciół i chłopaka. Wiem, ze będzie im jeszcze trudno mi zaufać, ale będę czekać.
Marco zaproponował mi, żebym przyszła do niego na wigilię, ale odmówiłam. Później poszłam do pokoju nauczycielskiego i zapytałam się ich czy mogę przyprowadzić dzieci z domu dziecka do szkoły, by
zobaczyły, jak tutaj się odbywają lekcje i by poczuły się, jak w świecie pełnym muzyki. Pablo oczywiście się zgodził z Angie. Antonio nie miał nic przeciwko. Po lekcjach wpadłam tylko po zabawki dla dzieci. Weszłam do domu dziecka. Dzieci, jak tylko mnie zobaczyły przybiegły i przytuliły mnie. Dałam im zabawki i powiedziałam im gdzie zabiorę je za tydzień, Dzieci piszczały ze szczęścia, że poznają swoich idoli. Śpiewałam z nimi kolędy i jak na wigilij podzieliłam się z nimi opłatkiem. Kiedy wróciłam do domu nakryłam stół na cztery osoby. Wyglądałam za okno i zobaczyłam pierwszą gwiazdę, kiedy siadałam do stołu do domu weszli rodzice. Nie mogłam w to uwierzyć to tak jak w moim śnie. Podbiegłam do nich i przytuliłam się do nich.
-Czemu wróciliście?-zapytałam byłam ciekawa zmiany zdania rodziców.
-Bo Cię kochamy Fran teraz zrozumieliśmy, że nas potrzebujesz, postaramy się być rodzicami na jakich zasługujesz.
-Też was kocham-jeszcze raz mocno ich przytuliłam.
Usiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy o wszystkim opowiedziałam im o pokazaniu dzieciom Studia, byli ze mnie dumni. Po kolacji śpiewaliśmy kolędy przy akompaniamencie fortepianu, na którym grałam, gdy znowu
przytulałam się do rodziców zobaczyłam przy stole bacie, która się do mnie uśmiecha. Powiedziałam ciche: 
-Dziękuje babciu.

------------------------------------------------
Nagrody:
- trzy kolaże (napiszcie z kim chcecie
- reklamowanie waszych wybranych blogów (same wybieracie) u mnie do 1 kwietnia:)
- 2 dedyki (też napiszcie, z kim chcecie)
~Elsa

9 komentarzy:

  1. Opowiadania są piękne i niezwykle uczuciowe <3 Dziewczyny macie talent :D
    Zapraszam marcesca-moja-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolaże z Ludmi, Fran i Fede :)
    Blog: http://leonettablogtiniverdas.blogspot.com/
    Dedyki z Marco, a drugi z Angie :)
    OS Angie cudny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pytanie do Elsy.. Nie ma cię bo przygotowujesz się do sprawdzianu 6 klasisty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też, poza tym mam mało wolnego czasu i wolę go spędzać zprzyjaciółmi... Muszę jeszcze zdać 4 dodatkowe testy do gimnazjum ;c Po wszystkim jak już znajdę czas, to wrócę:) A i tak bardziej się do tych testów przygotowuję...

      Usuń
  4. Zostałaś nominowana do LBA na tym blogu: http://leonetka-naxi-marcesca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. zostałaś nominowana do LBA na moim blogu
    ludmiandfede.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń