wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział XXII - Zwycięstwo odniesione, ale czy na pewno? + Życzenia Noworoczne:)

 
Federico
Zero, zero... Zero zrozumienia! To było MOJE wino! A teraz Naty je ma, upije się i będą pretensje do mnie. Nie moja wina! Przynajmniej nie dostałem tych kolczyków... Dzięki Fran! Robiłem właśnie śniadanie. Tak wyszło. Viola była z Diego na górze, Fran u siebie z Marco, Naty z Maxim dobijali się do Diego, Lara gdzieś zniknęła... A ja nie chciałem mojej Lu zamęczać. Chwila moment, co ja wygaduję! Mojej Lu!? Ups, najwyższy stopień zakochania. A więc robiłem sobie to śniadanie. Zrobiłem tylko cztery porcje JAJECZNICY. Dla mnie, dla Lu i jeszcze dla dwójki szczęśliwców, którzy się zjawią. Podałem do stołu i poszedłem do salonu. Tam na kanapie spała Ludmiła. Delikatnie dotknąłem jej dłoni, a ona jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki obudziła się.
- Fede? Co, co się stało? - Powiedziała zaspana.
- Śniadanie gotowe. Idź i zjedz, ja za chwilę będę.
Ona poszła do kuchni. Powinienem był jej nie budzić, tak słodko spała. Wrzasnąłem mojemu kumplowi do ucha:
- LEON! TY FANIE JAJECZNICY WSTAWAJ! TWOJA ULUBIONA POTRAWA NA ŚNIADANIE!
On zerwał się i popędził do kuchni. Tak, fan jajecznicy... Szukałem kogokolwiek.
- Kto chce jajecznicę została na dole jedna porcja!
Po tym pobiegłem zjeść. Widziałem już Diego biegnącego z Violą z góry. Był tuż tuż, ale przed nosem śmignęła mu pewna postać. To była Lara.
- Ha! I co! Kto tu jest najlepszy!? - Powiedziała po czym usiadła.
- Lara? Mogłabyś troszkę ciszej? Jeszcze jestem trochę zaspana... - Powiedziała Lu, a ja posłałem Larze mordercze spojrzenie.
Zjedliśmy w ciszy. Poprawka, prawie w ciszy. Violetta gotowała coś dla reszty. Poszedłem położyć się na fotelu, potem usnąłem. Obudziłem się w jakimś zimnym pomieszczeniu. Obok mnie leżała... Lu? To jakiś spisek? Ja się tak nie bawię! Chociaż bardzo się cieszyłem, że jest obok mnie Ludmiła. Patrzała na mnie tymi swoimi pięknymi, wielkimi oczami. W jednej chwili zaczęliśmy się śmiać.
- Oni sobie myślą, że mogą nas tak zamykać? Mam pomysł. Poczekaj chwilę Fede...
Powiedziała, po czym wyciągnęła wsuwkę ze swoich wspaniałych włosów. Jest boska... Pokombinowała trochę przy drzwiach i się otworzyły.
 

 
Violetta
Tak! Właśnie szłam do Pablo. Mogę już tańczyć! Ana pożegna się z rolą, a ja uszczęśliwię Marco i Francescę. Poszłam do Pablo, przy okazji zgarnęłam nasze gołąbeczki. Opowiedziałam nauczycielowi, a on z entuzjazmem odpowiedział:
- Wspaniale! Czyli teraz będzie pocałunek! - Marco pokiwał głową.
- Słuchajcie, nie możemy tak odbiegać od tematu przedstawienia...
- Dobra Pablo, rób jak chcesz, ale ja nie zagram w takich warunkach! - Powiedziała Fran. Jej chłopak oznajmił to samo.
Poszli korytarzem, a chwilę potem Pablo zawołał za nimi, że się zgadza. Przybili sobie żółwika. Spisek! Właśnie mieliśmy zacząć próby, na razie bez piosenek. Mogę się założyć, że Fran występowała najlepiej. Wykazywała emocje, uczucia. Naprawdę wczuła się w swoją postać. Ja byłam uczesana w warkocze (nie będę ukrywać, wyglądałam komicznie). Diego prawie nie pękł ze śmiechu. Dopadnę go jeszcze!
 
 
 
Marco

Poszliśmy z chłopakami. Nie wiem gdzie zniknęła moja Franuś, nie myślałem i tym na razie. Zjadłem tortillę xD  Wracając na zajęcia usłyszałem przepiękny głos. Oczywiście należał do mojej Franusi. Gdy skończyła, zapytałem:
- Piękna... Jaki ma tytuł?
- Nie moja, po prostu przetłumaczyłam 'Libre soy' na włoski. All'Alba Sorgero
- Idziemy do Pablo ją pokazać. Lepiej będzie jak to zaśpiewasz.
Znowu zaśpiewała. Nauczyciel był zachwycony i (na szczęście) zgodził się na tą wersję. Wychodząc trzymaliśmy się za ręce. Spotkaliśmy Anę. Była cała czerwona ze złości. Tylko łypnęła na nas spode łba i wyszła.
 
 
 
Francesca
Marco odprowadził mnie do domu. Siedziałam na kanapie czekając na Lucę. Nagle zadzwonił... Tata? Odebrałam. Wiadomość, którą mi przekazał, zszokowała mnie. Pobiegłam do pokoju, zamknęłam się. Wtuliłam twarz w poduszkę, która była mokra od moich łez. Wracam do Włoch.
Do mojej głowy cisnęło się mnóstwo pytań. Dlaczego? Dlaczego mnie to spotkało? Co się stało? Nie poprawiając swojego wyglądu zeszłam na dół. Tam czekał Luca. Od razu przytuliłam brata. Wytłumaczył mi wszystko. Tata domyślił się, że mam chłopaka. Chciał mnie izolować od Marco. Wyjeżdżamy pojutrze. Muszę natychmiast powiedzieć wszystkim. Zwołałam spotkanie w Resto. Przybyłam na miejsce.
- Słuchajcie, muszę wam coś powiedzieć. - Mówiąc to patrzałam w oczy mojemu chłopakowi - Ja... Ja wracam do Włoch... Na zawsze...
Wszyscy byli tak samo zszokowani jak ja, gdy się dowiedziałam.
 

***


Więc przybywam z nowym rozdziałem;)
Jak zareaguje Marco?
I jak zareagują inni?
Co będzie z przedstawieniem?
Tego dowiecie się w następnych rozdziałach xD
Piosenka All'Alba Sorgero jest z włoskiej wersji Krainy Lodu, śpiewa Serena Autieri:)
A tak w ogóle to:
 
¡Feliz año nuevo!
 
Szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich miśków<333333333333333333333

Życzy

Lena Tavelli;*


 
 
 
 


niedziela, 29 grudnia 2013

Nowy blog!

Jak widać po tytule, założyłam nowego bloga:

http://es-parte-de-mi.blogspot.com/

Serdecznie zapraszam do komentowania i czytania!

Jest już tam prolog;)

Co do rozdziału tutaj oczekujcie go w sylwestra o północy xd
Takie moje postanowienie:)
Te amo<3333333333333
Lena Tavelli:*


piątek, 27 grudnia 2013

One shot na innym blogu xd

Chciałabym was powiadomić, że na tym blogu:
 
 
Pojawił się OS napisany przeze mnie (już druga część), więc serdecznie zapraszam!
Co do rozdziału to zaczęłam go pisać, ale nie wiem kiedy dodam:)
Jaram się tym zdjęciem, że aż ustawiłam sobie je na profilowe tutaj:
 
 

Xabi<3333333333
 


poniedziałek, 23 grudnia 2013

Życzenia Świąteczne + Podziękowanie:)

Gwiazdki najwspanialszej,
Choinki zielonej,
Prezentów trafionych,
Spędzenia czasu z rodziną
I żebyście nigdy nie przestawali wierzyć w marzenia, bo one są najważniejsze...
Życzy,
Lena Tavelli;*
Wymyślone tak z głowy:)
Chciałabym jeszcze podziękować kilku osobom, dzięki którym nie poddawałam się w niektórych momentach...

Pycia;* - Byłaś pierwszą czytelniczką mojego bloga. Dzięki tobie wiedziałam, że mam dla kogo pisać te opowiadania i że ktoś to czyta. Dziękuję ci za każdą pozytywną opinię o moim blogu:)
Martyna Blanco - Ty też należałaś do jednej z pierwszych czytelniczek. Przez pewien czas nie odzywałaś się, ale wróciłaś i dziękuję ci za twoje komentarze. Chcę jeszcze dodać, że twój blog jest boski<3
Gabi Tavelli - Tobie dziękuję naprawdę, naprawdę za wszystko:) Za każdy twój bardzo motywujący komentarz, za dedykacje dla mnie w twoich opowiadaniach, za mega miłe rozmowy za GG:D Dziękuję za to, że jesteś i to czytasz.
Kaśka*,* - Dziękuję za każde miłe słowo, za każdą miłą wypowiedź. Dziękuję za to, że dodałaś mnie na swoim blogu jako współtwórcę i dziękuję za wszystkie świetne rozmowy na GG xd
Wiktoria Grochola - Szczerze mówiąc, jak zobaczyłam, że czytasz skakałam po całym pokoju;) Dziękuję za komentarze, za czytanie mojego bloga. Jesteś jedną z czytelniczek, które wiele dla mnie znaczą.
Dziękuję jeszcze tym osobom:
XabianiFAN, Karolinie Universo, Niezwykłej, aga minie, Violi Castilo, Tynie Navarro, Marysi Celejewskiej i Anonimkowi FRANCESCE<33

Oraz każdemu czytelnikowi tego bloga, który się nie ukazał:)

Dziękuję wam za motywację, które każde z was przekazało mi w zupełnie inny sposób...

Rozdział XXI - Genialna zabawa na Wigilię xd


Marcuś<3
Czekaliśmy tak chwilę, ponieważ Pablo zachciało się dramatycznej pauzy. Modliłem się w duchu: żeby to nie była Ana, żeby to nie była Ana. Ja z moim szczęściem, zawsze coś idzie źle. Może tym razem będzie inaczej? Ale oczywiście nie było dobrze, do sali wmaszerowała Ana z tym swoim triumfującym uśmieszkiem na twarzy. Spoglądała na mnie, więc wszyscy inni też to zrobili. Kompletnie ich ignorowałem, skupiłem się tylko na jednej osobie stojącej niedaleko mnie.
- Fran, jesteś z nami? - Spytałem.
Patrzała się w jeden punkt, tam gdzie przed chwilą stała Ana. Na tyle, na ile ją znam, właśnie wyobrażała sobie scenę pocałunku i przetwarzała to, co przed chwilą powiedział Pablo. W pewnej chwili, nogi się pod nią ugięły i gdyby nie ja, superbohater, spadłaby na ziemię. Podtrzymałem ją, zemdlała. Pablo miał tak dziwną minę, że zdjęcie trzeba mu było zrobić. Ale nie pora teraz na żarty. Wziąłem dziewczynę na ręce i udałem się do wyjścia. Pożegnałem i najpierw przeprosiłem nauczyciela. Zaniosłem Francescę do mojego domu, który był najbliżej. Położyłem ją u mnie na łóżku i czekałem. Jakieś i piętnaście minut później przyszli Viola i Diego, których bezprawnie wygoniłem do studia. Siedziałem i siedziałem, a moja dziewczyna smacznie sobie spała. Nie fair! W pewnym momencie zadzwonił mój telefon, którego niestety nie wyciszyłem (mój geniusz). Zbiegłem na dół, aby nie obudzić Fran. Nieznany numer, odebrać, czy nie odebrać? W końcu jednak odebrałem. W słuchawce usłyszałem głos Pablo. Chwila... Pablo!? Okazało się, że mój najwspanialszy kumpel, szanowny Diego, dał mu mój numer. O co może chodzić?  Pablo zaczął mi tłumaczyć i tłumaczyć, aż w końcu znalazł rozwiązanie. Mamy do wyboru, albo bez pocałunku, albo Fran zamieni się z Aną. Osobiście wolałbym wersję bez pocałunku, bo inaczej Franuś straci główną rolę. Mamy jeszcze dużo czasu, predstawienie jest trochę po nowym roku. Hmmm, a dzisiaj jest... No właśnie, który? Sprawdziłem w kalendarzu. Że co!? Już dwudziesty trzeci grudnia!? Nie kupiłem jeszcze prezentu mojej Franusi! Myśl Marco, myśl. Moją filozofię przerwała we własnej osobie Francesca, próbując wygramolią się z mojego łóżka. Szybko pobiegłem do niej na górę i położyłem się obok. Jak to ona, zażądała wyjaśnień.
- No więc, jakby to zacząć, jak Ana weszła do sali, zaczęłaś się dziwnie zachowywać. Potem zemdlałaś, a ja przyniosłem cię tutaj. W międzyczasie zadzwonił Pablo i powiedział mi, że mamy dokonać wyboru. Albo nie będzie sceny pocałunku, albo zamieniasz się z Aną. O i jeszcze jedno, wiesz...
- Ana ta żmija przebrzydła!
- Jutro jest wigilia.
-No wiem.
- I co robimy?
- Spotykamy się u Diego. I każda osoba kupuję przezent, po prostu prezent. Potem wam wszystkim wytłumaczę.
Fran oznajmiła, że musi iść już do domu. Odprowadziłem ją i pocałowałem. Luca nie miał żadnych uwag. Bo przecież każdy mnie lubi! Korzystając z okazji, zamówiłem taksówkę i udałem się do centrum handlowego, kupić prezent o którym mówiła. Przeglądałem mnóstwo rzeczy, a wybrałem jedną. Minąłem się z Natalią, która prawie mnie zauważyła. Miejmy nadzieję, że mój prezent się spodoba. Wróciłem do domu późną nocą.
Następnego dnia obudziłem się z przekonaniem, że muszę wpaść do mojego kumpla z wizytą i pomóc mu w przygotowaniach. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Pół godziny później stałem już przed drzwiami Diego. Z tego co pamiętam, też mieszka sam, więc nie obudzę jego rodziców. Wpadłem do domu i wrzasnąłem:
- Siema stary!!!
Myślałem, że zastanę zaspanego przyjaciela. Prawda była bliska, zastałem zaspanego Diego i Violettę. On jak poparzony zwalił się z kanapy. Zaczął mi robić takie wyrzuty, co by było, gdyby Vilu się obudziła. Ale się nie obudziła i po sprawie. Diego zaprowadził mnie do choinki, która miała chyba ze dwa metry. Nie miał jej ubranej! Co za zbrodnia! Przeniósł Violettę do swojej sypialni, bo twierdził, że ja narobię hałasu. Ja? Wyszło na to, że to on robił hałas. Spadały mu wszystkie plastikowe bombki. Moje natomiast trzymały się idealnie. To się ma we krwi! Taki żarcik... Najwięcej śmiechu było, jak Diego próbował zawiesić gwiazdę na czubku. Wchodził po drabinie, mimo moich zastrzeżeń. W pewnym momencie zachwiał się, a ja przygotowałem się na najlepsze. Diego po kilku próbach zawieszenia ozdoby spadł z drabiny na kanapę. Odgłos obudził Violę, która zastała mnie tarzającego się na podłodze ze śmiechu.
- Diego! Co ty wyprawiasz!? - Wzięła od niego ozdobę i podjęła próbę jej zawieszenia. Ja nie mogłem, ponieważ nie byłem w stanie po mega zabawnym upadku Diego.
Violetta Zwinnie przeskoczyła z fotela na drabinę i zawiesiła gwiazdę na czubku. Opadły nam szczęki. Ona twierdziła, że to przez ćwiczenia gimnastyczne, gdy była mała. Popatrzała na mnie, byliśmy wcześniej umówieni. Znienacka zawiązała Diego chustę i podała trzy prezenty. Mój, jej i jego. Diego miał je położyć w tyłu choinki, aby nikt nie widział. My też zakryliśmy oczy, inaczej nie byłoby fair. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, to była moja przewspaniała dziewczyna. Miała prezent w siatce, ale i tak musieliśmy zrobić to samo, co poprzednio. Viola zaciągnęła Franuś do kuchni i piekły piernik. Taki duży, mniam! Ja z Diego nie mieliśmy co robić, więc Diego włączył telewizor i.... Właśnie wtedy się zaczęło. Zaczął krzyczeć, że zaraz będzie leciała "Barbie w opowieści Wigilijnej". Obejrzeliśmy i muszę przyznać, że było naprawdę super! Za tydzień będzie "Barbie i podwodna tajemnica"! Znów przychodzę do Diego! Po naszym wspaniałym odkryciu w mini mini poszliśmy do dziewczyn. Oczywiście, nie zdążyliśmy zjeść piernika, bo zadzwonił dzwonek. Do salonu wpadli: Maxi, Lara, Fede, Lu, Naty, Leon i  Andres. Cami i Broadwey nie mogli się zjawić, ponieważ jechali do mamy Camili. Usiedliśmy wszyscy do stołu. Diego rozdał opłatek każdemu z nas, zaczęliśmy się nim dzielić. Potem usiedliśmy do stołu. Maxi z przejęcia podskakiwał na stołku i zerkał za choinkę. Najlepszą potrawą był oczywiście piernik Franusi i Violi. Po posiłku usiedliśmy wszyscy w półokręgu naokoło drzewka. Przed nami stało jedenaście prezentów. Fran zaczęła tłumaczyć zasady tej gry (nazywała się chyba 'Dirty Santa', albo jakoś tak).
- Dobra słuchajcie uważnie, drugi raz nie powtórzę. Po pierwsze jest to zabawa na czasami nawet parę godzin. Najpierw losujemy numerki od 1 do 11. Jeśli chcemy możemy się wymieniać, nie musi być to tajemnica. Gdy numerki są wylosowane, zaczynamy. Gracz 1 wybiera paczkę, wyjmuję i pokazuje wszystkim. Gracz 2 ma dwie opcje, albo losuje, albo wybiera prezent gracza 1. Gdy wybierze drugą opcję, gracz 1 musi jeszcze raz losować. Potem gracz 3 ma trzy opcje i tak do końca. Więc jeśli macie fajny prezent, nie cieszcie się za długo. Rozumiecie? - Wszyscy pokiwali głowami.
Losowaliśmy i wyszło, że mam numer sześć. Zamienili się tylko Leon i Maxi. Lista przedstawiała się tak:
1. Ludmiła
2. Maxi
3. Federico
4. Lara
5. Violetta
6. Marco
7. Leon
8. Francesca
9. Andres
10. Diego
11. Natalia
I zaczęła się zabawa na całego. Wylosowała Ludmiła. Wybrała prezent zawinięty w czerwony papier z choinkami. Ostrożnie wypakowała i pokazała nam podarunek. Jakaś gra? Ach tak, dobble! To jest genialne, ale nie będę o tym rozprawiać. Lu była bardzo zadowolona. Następny wybierał Maxi. Wziął wysokie, niebieskie pudełko. Wypakował i zaczął biegać po salonie jak jakiś nienormalny. Gdy się uspokoił, pokazał nam...butelkę wina! Połowa chłopaków zaczęła mówić, jakiego to ma farta. Fede z tym swoim uśmieszkiem na twarzy wysunął rękę do Maxi'ego.
- Poproszę butelkę.
- Ale jak to? To moje!
- Maxi on ma rację, takie zasady.
Nieszczęśliwy oddał butelkę Fede. I wybrał kolejny przezent.
- Paczajcie jakie mam fajne kapcie!
Następne losowania, czyli Lara, Violetta i ja były normalne. Uznałem, że Franuś nie pochwaliła by mnie pijącego wino. Lara miała skarpetę na prezenty, Violetta książkę, a ja dostałem płytę (XD). Potem Leon zażądał alkoholu od Fede. Ten drugi po raz kolejny losował i dostał kolczyki! Pewnie się będzie z kimś targował. Poszliśmy w śmiech. Ciekawe, kto to kupił? Francesca wybrała kolczyki od Fede. Ten już trochę podbity wziął najmniejszy prezent leżący z boku. A co było w środku? Karta podarunkowa z empiku. Był szczęśliwy. Potem Andres zażądał butelki od Leona. Leon natychmiast wymienił porozumiewawcze spojrzenia z Diego. Najwyraźniej obaj stwierdzili, że to nie jest dobry prezent dla Andresa. Nasz kolega z numerem siedem wylosował czarne okulary przeciwsłoneczne. Potem Diego automatycznie przejął wino od Andresa, który wziął sobie paczkę w kropki, w której była malutka statuetka przedstawiająca klucz wiolinowy. Natalia zadziwiła nas najbardziej.
- Diego, oddawaj butelkę.
- Że co!? - Wszyscy byli mega zdziwieni.
- Diego, oddawaj butelkę.
- Ale po co ty to robisz - Spytała Viola.
- Chronię waszych facetów przed alkoholem. Dam to tacie.
Diego naprawdę sfrustrowany (myślał bowiem, że będzie miał butelkę na własność) wziął ostatni pakunek.  W nim krył się zestaw do profesjonalnego malowania. Spojrzał na mnie i powiedział 'dziękuję;. Skąd wiedział, że to ja? Nie mam pojęcia. Ja byłem jedyna osobą, która wiedziała o jego talencie do malowania. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że zabawa była genialna, a ja dodałem:
- To była jedna wielka bitwa o wino!
- Którą wygrałam ja! - Dorzuciła Naty.
Podnieśliśmy ją i zaczęliśmy podrzucać do góry. Diego zarządził, że nocujemy u niego. Super, nie muszę szukać moich kluczyków. Fran wzięła mnie za rękę i pociągnęła do swojego domu. W trakcie drogi rozmawialiśmy ze sobą.
- Kto dostał twój prezent? - Spytała.
- Fede...
- A twój?
- Natalia! - Wykrzyknęła.
- Tego bym się po tobie nie spodziewał.
- To było specjalnie, żeby było śmiesznie! 
 W końcu dotarliśmy...Usiadłem u niej na łóżku. Powiedziała, abym zamknął oczy. Dostałem w ręce ciężki przedmiot. Otworzyłem oczy i ujrzałem wspaniałą, nową gitarę.
- Jesteś wspaniała...
- Postanowiłam ci się wyrównać za mikołajki, nie, za cały czas spędzony z tobą.
Siedzieliśmy tak, a nasze czoła się stykały. W końcu namiętnie ją pocałowałem, a ona oddawała każdy mój pocałunek.
- Zostajemy tutaj? - Spytała.
- No pewnie.
Jak znam życie, reszta będzie się zastanawiała, co się z nami stało. Wpakowaliśmy się z Franuś pod kołdrę i zasnęliśmy.
Rano, gdy się obudziłem, dostałem SMS-a od Leona.
Leon: I jak tam noc z Francescą? :P
Ja: Super, a jak tam twoja nieprzespana noc? Jak znam Diego poszedł z Vilu do góry, a wy musieliście znosić wrzeszczącego Andresa.
Leon: Skąd to to wiesz?
Ja: Mam swoje sposoby:P
Leżałem sobie tak z Fran przytulona do mnie. Stwierdziłem, że ta Wigilia była moją najlepszą w życiu.
 
***
Więc się trochę rozpisałam:)
Mam nadzieję, że się wam podoba xd
Pytanko, z perspektywy kogo chcecie następny rozdział?
Za chwilkę dodam życzenia dla was<333
 
 


sobota, 21 grudnia 2013

Bardzo ważne pytanie!

Chcę was zapytać,
o czym ma być następny
rozdział xd
Czy mam zrobić o Świętach, czy
raczej ma być z tej okazji dłuższy?
To wy wybieracie:)
O i jeszcze zostałam współtwórcą na
tym blogu:
 
 
I zapraszam na niego<3
Dla mnie to jest próba, bo nie wiem jak dam radę z czasem...
W końcu muszę jeszcze założyć nowego z ankiety!
POZDRAWIAM,
Lena Tavelli;*

czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział XX - Niespodzianka, ale czy dobra?


Francesca
Obudziłam się rano w znanym mi pokoju. No tak, już wróciliśmy... Chciałabym się obudzić obok mojego wspaniałego
chłopaka. Jak mówi moje motto: Dzień bez Marcusia jest dniem straconym! Leniwie podniosłam się z łóżka, bo nie chciało m się iść do studia... Kto to słyszał, wracać z wyjazdu i następnego dnia iść do szkoły? Umyłam się i zabrałam za wybieranie ubrania dla siebie. W końcu zdecydowałam się na białą bluzkę z neonowym wzorkiem i dżinsowe rurki. Dodatkowo, założyłam buty na wysokich obcasach i granatową opaskę. Byłam gotowa, więc zjadłam śniadanie i udałam się do studia. Przemierzałam już próg budynku, gdy natknęłam się na tą żmiję (czyt. Anę). Uniosłam tylko głowę do góry i ominęłam ją bez słowa. Pewnie się zastanawia, czemu nas tak długo nie było. Niech pogłówkuje sobie. Pablo przywitał nas z uśmiechem i zaprosił do swojego gabinetu. Tam wisiało ogłoszenie o nowym przedstawieniu. Tym razem zdecydowali się odtworzyć bajkę Disney'a, Krainę lodu. To nowość, a miło będzie zagrać rolę dawnych księżniczek. Chociaż pewnie i tak Vilu będzie grała główną rolę... Nasz nauczyciel oznajmił, że lista postaci pojawi się po południu. Jestem ciekawa, kogo będę grała. Po lekcji z Gregorio, usiadłam sobie na pufie w korytarzu i włączyłam laptopa. W pisałam hasło naszego przedstawienia i patrzałam na role. Dowiedziałam się, kogo będę mogła grać. Poczułam na ramieniu ciepły oddech. Spojrzałam w ekran laptopa, tam ledwo w lustrzanym odbiciu ujrzałam dobrze mi znaną twarz.
No przecież, Marcuś musiał sprawdzić, co robię. Odwróciłam się i przytuliłam się do niego. Już był czas. Trzymając się za ręce, poszliśmy do Pablo, który stał na korytarzu. Mój chłopak jedynie wiedział, jak ważne jest dla mnie otrzymanie głównej roli... Pablo przyczepił kartkę i dał nam zerknąć. Popatrzałam uważnie... Przeleciałam wzrokiem po dole, szukając ról drugoplanowych. Dziwne, widocznie w ogóle nie występuję. Nie patrząc na górę kartki, wzruszyłam ramionami i ruszyłam do sali. Zanim jednak to zrobiłam za rękę złapał mnie Marco i pociągnął. Wskazał na role główne. Nie, to nie może być naprawdę... Gram Elsę, księżniczkę o mocy władania nad lodem! Pocałowałam mojego chłopaka w policzek i poszłam poszukać Antonio. Zamierzałam się go zapytać, dlaczego właśnie "Kraina lodu". Niemal od razu uzyskałam odpowiedź. Okazało się, że nasze studio zostało poproszone o zorganizowanie spektaklu dla dzieci. I to w teatrze muzycznym! Wystąpić na dużej scenie, to dopiero jest coś. Poszłam do sali muzycznej, a tam zastałam smutnego z niewiadomego mi powodu Marco. Czy on wie coś, czego ja nie wiem? Spytałam go, co się stało, a on gestem ręki nakazał mi, abym usiadła. Odpowiedź bardzo mnie zdziwiła. Owszem, wiedziałam, że mój chłopak gra niejakiego Kristoffa, ale nie wiedziałam, że będzie musiał pocałować Annę... A tą postać gra moja przyjaciółka, Violetta. Sama się załamałam. Rozumiem, że oni tylko grają, ale nie mogę sobie wyobrazić Violi z Marco... Mój chłopak wyraźnie widział, że posmutniałam, więc przytulił mnie i delikatnie pocałował. Oznajmił, że może się zamienić z Diego. Powiedział też, że dla niego też będzie to wygodniejsze. Wtedy podsunęłam mu mój pomysł. Zamieniłabym się z Violettą. On nie chciał o tym nawet słyszeć. Mówił, że to dla mnie wielka szansa i nie mogę jej zmarnować. Chcąc nie chcąc, musiałam mu przyznać rację. Zaproponowałam mu wizytę u mnie, zgodził się. Ruszyliśmy wolnym krokiem rozmyślając o przedstawieniu. Z jednej strony wspaniale, że zostaliśmy wybrani, a z drugiej... Weszliśmy do domu, nie odzywając się do Luci ani jednym słowem. Pewnie zauważył, że coś jest nie tak. Weszliśmy do pokoju, Marco położył się na moim łóżku. Odłożyłam torebkę i położyłam się obok niego. Wpatrywaliśmy się w sufit, a nagle Marco ciepło się do mnie uśmiechnął. Pewnie zobaczył niezliczoną ilość naszych zdjęć, które umieściłam na suficie. Chwilę potem odpłynęłam w krainę snów. Śniłam o przedstawieniu. Ja wyglądałam przepięknie. Miałam włosy ufarbowane na jasny blond, związane w warkocza zgrabnie opadającego na ramiona. Największą uwagę zwracał jednak mój ubiór. Niebieska, zwiewna sukienka z długim trenem idealnie dopełniała moją postać. Zaśpiewałam tą samą piosenkę z bajki, ale jednak inną... Już wiem! Śpiewałam po włosku. Miło mi było usłyszeć ojczysty język, nawet w śnie. Zeszłam ze sceny. Na nią wszzedł Marco i.... Violetta? Nieważne. Rozmawiali chwilę, a potem, a potem się..... pocałowali. Obudziłam się z płaczem. Wiedziałam, że nie chcę by do tego doszło. Trzeba coś zmienić. Odwróciłam się przekonana, że zobaczę tam mojego chłopaka, ale tam go nie było. Dziwne... Spojrzałam na moją szafkę nocną, a tam zobaczyłam liścik. Marco napisał, że musi już iść i postanowi się coś zaradzić na nasz problem. Tak, na pewno, pójdzie do Pablo.
- A żebyś wiedziała, że poszedłem do Pablo. - Powiedział mój ukochany, a ja gwałtownie się odwróciłam. Doszłam do wniosku, że swoje myśli wypowiedziałam na głos.
- I co? Zgodził się na wersję bez pocałunku? - Marco pokiwał tylko głową.
Oznajmił, iż Pablo powiedział mu, że się zastanowi, ale raczej marne z tego szanse. Chłopak stwierdził, że przyszedł mi tylko o tym powiedzieć, przytulił mnie jeszcze na pożegnanie i wyszedł.
Następnego dnia obudziły mnie poranne promyki słońca. Natychmiast przypomniałam sobie o wczorajszym podziale na role. Dziś spróbujemy coś wykombinować. Postanowiłam pójść do Violi i Diego, im pewnie też się to nie podoba. Diego był zdruzgotany, natomiast moja przyjaciółka obojętna. Pewnie jej wszystko jedno, ale jednak zdecydowała się nam pomóc. Umówiliśmy się na naradę po lekcji tanecznej. Mam nadzieję, że uda nam się coś wymyślić. Na lekcji Gregorio Viola zaczęła robić serię piruetów. W pewnym momencie upadła i złapała się za kostkę. Diego podbiegł do niej i stwierdził, że ją skręciła. Pablo, który akurat stał za drzwiami, oznajmił, że niestety Violetta nie będzie mogła wystąpić w spektaklu. Zniknął na chwilę. Wrócił i przedstawił nam zastępczynię Violi. W drzwiach zobaczyłam....
Kogo zobaczyła Fran?
Nie wiem jak mi to wyszło z tym filmem,
ale teraz mam stuprocentową szajbę na "Krainę lodu" xd
Chciałabym dodać, że rozdział może nie jest najdłuższy, ale mam swoje powody...
Po pierwsze:
Byłam dziś na zabiegu stomatologicznym (tydzień temu też) i w ogóle to cud, że udało mi się go napisać.
Po drugie:
Nie miałam zbyt dużo weny:c
Rozdział był czystą improwizacją xd
Po trzecie:
Ostatnio mam coraz mniej czasu...
Dobijają mnie przygotowaniami na konkurs kuratoryjny z matmy i  to w wigilię klasową!
POZDRAWIAM,
Lena Tavelli;* 



poniedziałek, 16 grudnia 2013

Ankiety + info o rozdziale:)

Ankieta:
Z kim ma być Vilu?
Z Diegusiem<333321 głosów
Z Tomasem<333 : 8 głosów
Z Leonem : 9 głosów

A więc wygrał nasz kochany Diego<3
Nie wiem, za co go uwielbiacie,
za jego genialną osobowość??
Bo ja go kocham za wszystko;*

Ankieta:
O czym ma być następny blog?
O Dielettcie<33 - 7 głosów
O Lodo<333 - 12 głosów
O przyszłości bohaterów:) - 20 głosów
Inne - 6 głosów

Tu mam dla was niespodziankę xd
Założenie nowego bloga, to będzie taki prezent ode mnie dla was na święta!
Co o tym myślicie?
Oczywiście, nie założę go w Wigilię, tylko wcześniej lub później:)

Info o rozdziale:
- Jak już będzie, to dopiero w środę lub piątek...
-Mam bardzo dużo materiału na konkursy kuratoryjne (nie dają się nacieszyć człowiekowi, no nie?) i dlatego nie mogę napisać:c

Pozdrawiam wszystkich,
macie ślicznego Marcusia na dobranoc<3


Słodki w tej fryzurce;**
Mój mąż kochany<3


sobota, 14 grudnia 2013

Lista polecanych przeze mnie blogów:)

Blogi są tak, jak przychodzą mi do głowy xd :

Rozdział XIX - Ostatni dzień wakacji:)


Camila
Po naprawdę wspaniałym i niezapomnianym dniu na stoku zorientowaliśmy się, że jutro wieczorem wyjeżdżamy. Szkoda, fajnie było zrobić sobie trochę odpoczynku od studia. Gdy weszliśmy do domu rodziców Francesci usłyszeliśmy jakiś hałas z góry. Szybko się przebrałam i popędziłam do pokoju, z którego dobiegał ten odgłos. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam śmiejącą się na cały głos Fran w szlafroku i siedzącego na łóżku Marco, patrzącego się na nią jak na idiotkę. Ciekawe ,co ją dopadło? Spytałam się o to Marco, a on tylko wzruszył ramionami i powiedział, że ona sama mi powie. Gdy się uspokoiła powiedziała:
-Słuchaj, Cami. Wyobraź sobie, że wychodzisz z łazienki, a tam zastajesz Broadwey'a bawiącego się w perfekcyjna panią domu. Tak właśnie zrobił Marcuś.
Z trudem tłumiłam śmiech, lecz cały czas się uśmiechałam. Wyszłam z tego pokoju wariatów i udałam się do swojego. Zaczęłam przeglądać zdjęcia Fran, gdy była mała. Słodka z niej dziewczynka!
 
 
 
Francesca
Po wyjściu Camili chwilę jeszcze się podroczyłam z Marcusiem, a następnie usłyszeliśmy pukanie do drzwi wejściowych.
-Kochanie, wróciłem!
Nie, nie, nie, nie, nie, nie! Czemu właśnie on!? Szybko wzięłam Marco za rękę i pociągnęłam go za drzwi. Zwołałam zebranie z przyjaciółmi.
-Słuchajcie, muszę mówić szybko. Mój tata właśnie wrócił, a on nie toleruje chłopaków. Ani słowa mu o Marco i o naszym pokoju, jasne? Kochanie, ty też się nie wygadaj.
Wszyscy skinęli głowami. Zbiegłam szybko na dół i przywitałam się z tatą. Następnie przedstawiłam mu wszystkich moich znajomych.
-Tato, to jest Violetta, Camila, Natalia, Ludmiła, Broadwey, Diego, Lena, Lara, Andres, Maxi, Leon, Federico i Marco.
-Miło was poznać.
-Nawzajem. - Odpowiedzieli wszyscy.
-Francesca... - Zapytał mój Marcuś.
-Tak, Marco...
-No wiesz, chłopaki powiedzieli mi, że mam się ciebie zapytać kiedy będzie kolacja.
-A oni sami nie mogą zapytać?
-No nie, bo tylko mnie ty słuchasz...
-Od kiedy? Ja? Tylko ciebie? Niedługo kolacja będzie, ale nie zrobimy wam jajecznicy.
-A CO TY MASZ DO JAJECZNICY!? - Krzyknął zabawnie za maksa zdenerwowany Leon.
-PROBLEM! Musiałam dzisiaj rano robić Marco jajecznicę, bo nie chciał zejść do was!
-Marco! - Krzyknęli chłopcy, a mi się chciało śmiać.
-Przepraszam, że się wtrącam, Francesco, ale czemu musiałaś mu robić śniadanie. - Zapytał tata. Byłam w kropce.
-Yyyyyy.....Yyyyy... Marco się dziś źle czuł i przyszedł do mnie do pokoju. - Wypaliłam.
Na tym skończyła się rozmowa. Poszłam z dziewczynami do kuchni i zaczęłyśmy gotować naszym miśkom makaron. I tak im nie zrobię tej jajecznicy! Następnie wszyscy usiedliśmy do stołu i zjedliśmy kolację. Diego zauważył, że makaron jest lepszy od jajecznicy. I dobrze! Potem mój tata nakazał nam iść do łóżek i uważnie mnie obserwował. Mam nadzieję, że nic nie podejrzewa.
-Marco, chodź do mnie muszę ci oddać telefon. - Na szczęście mój chłopak od razu zrozumiał, o co mi chodziło.
Zaciągnęłam tam też Diego i Vilu. Wytłumaczyłam im.Viola na razie zostaje tutaj, a chłopaki idą do Diego. Jak mój tata zaśnie, zamienimy się. Razem z Vilu świetnie się bawiłyśmy, następnie usłyszałam kroki. To mój tata idzie spać. Wypędziłam przyjaciółkę i czekałam na Marcusia. W końcu przyszedł z miną 'Czemu zostawiłaś mnie akurat z nim?' . Poszedł do łazienki, a potem wrócił i położył się obok mnie. Przewróciłam się na drugi bok, a Marco objął mnie w pasie.
-Dzisiaj nie.
-No proszę...
-Nie, nie i jeszcze raz nie.
-Proszę, Franuś...
-Kiedy indziej.
-Nie będzie już okazji, no proszę...
Chwilę tak podroczyliśmy się i wreszcie postanowiłam zrobić wyjątek. Ubrania poleciały na podłogę, a my znów to zrobiliśmy.
 
 
 
Violetta
Weszłam na palcach do pokoju. Dieguś już spał, więc wślizgnęłam się pod kołdrę i zasnęłam. Następnego dnia wstaliśmy dość późno, przebraliśmy się i wyszliśmy z pokoju. Czekali tam już wszyscy z walizkami. Walizki! Poleciałam na górę i spakowałam swoje rzeczy. Gdy byliśmy gotowi, pojechaliśmy na lotnisko. Nie było Gregoria! Usiadłam sobie z Diego i przeglądałam jego komórkę, gdy spał. Ale zdjęciami porobił!
 
 
Po bardzo miłym locie, wysiedliśmy w Buenos Aires. Wreszcie, było tam ciepło! Wszyscy pojechaliśmy do domu i na zawsze będziemy wspominać ten wyjazd.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki sobie rozdzialik xd

Jak już pisałam, jeśli jest ktoś
zainteresowany pisaniem o Naxi na naszym
drugim blogu, proszę zerknąć post niżej:)
Draka z jajecznicą xd
Proszę o szczere komentarze!





piątek, 13 grudnia 2013

Naxi.. WAŻNE, PRZECZYTAJ!

Na moim drugim blogu ja zajmuję się Marcescą, Kaśka*,* Fedemiłą, a Gabi Tavelli Viomas. Jest jednak problem, potrzebujemy kogoś do Naxi... Jeśli ktoś jest zaintersowany tą propozycją, proszę pisać pod tym postem swój email i GG jeśli posiadasz:)
Pozdrawiam!

Rozdział XVIII - Sami w domu xd

 

Francesca
Przesiedziałam jeszcze z moim Marcusiem trochę czasu, musieliśmy poczekać, aż wszyscy wybiorą się na stok. Z kuchni dochodził do nas zapach jajecznicy. Ja jednak nie zdążyłam zrobić nam jeszcze tego śniadania...
-Franuś, idę na dół, jestem głodny...
-Poczekaj, to też ci zrobię jajecznicę.
-Ale ja jestem teraz głodny!
-Poczekaj, zaraz ci zrobię tą jajecznicę!!
Tak z grubsza wyglądała nasza kłótnia. Gdy mój misio wszedł do kuchni, na widok jajecznicy padł na ziemię ze śmiechu. I kto tu zwariował!? Gdy się opanował, wstał, usiadł do stołu i zaczęliśmy jeść. Z dołu dobiegały nas odgłosu typu 'Diego! Oddawaj moje narty! (Violetta)' lub 'Naty, gdzie schowałaś moje gogle!? (Maxi)' . Z trudem powstrzymaliśmy się od ponownego wybuchnięcia śmiechem. Gdy odgłosy ucichły, a my zdecydowaliśmy, że możemy zejść na dół, Marco wpadła na pewien pomysł.
-Franuś, co powiesz na to, żebyśmy pochodzili i posprawdzali, jak tam w pokojach u naszych przyjaciół?
-Jak chcesz się bawić w perfekcyjną panią domu, nic nie stoi ci na przeszkodzie.
Marco udawał obrażonego, a gdy nie patrzałam, wymknął się z pokoju. No super, teraz będę musiał go wszędzie szukać... Najpierw weszłam do pokoju Naty i Maxi'ego, który był najbliżej nas. To co tam zobaczyłam, prawie doprowadziło mnie do śmiechu. Ich łóżko było, jakby to powiedzieć, podzielone na dwie strony, jak sam pokój. Strona Naty była czysta, a ubrania były poukładane. Natomiast w królestwie Maxi'ego wszystko leżało nieposkładane. Zabawny widok, nawet mój chłopak umie sprzątać! Tu go nie było, tak samo jak u Fede i Ludmi, Broadwey'a i Cami, Leny i Lary, Leona i Andresa. Tak, Lara i Lena chciały pokój razem, a chłopaki musieli się dostosować. Wreszcie otworzyłam drzwi do pokoju Diego i Violi. Hmmm, ładnie posprzątane. Nagle zauważyłam na półkach moje zdjęcia z czasów szkolnych. Chyba zapomniałam je pochować. Wzięłam je do ręki, a następnie schowałam do skrzyni. Zeszłam na dół i opadłam na kanapę. Nie miałam pomysły, gdzie szukać Marco. Pomyślałam, jest jeszcze jedno miejsce. Weszłam na samą górę, piętro wyżej, niż nasze pokoje. Otworzyłam drzwi, a tam na fotelu siedział nie kto inny, jak Marcuś oglądający moje zdjęcia. Zwinnym ruchem zabrałam mu zdjęcia.
-Marcuś, nie masz nic do roboty, tylko oglądasz moje zdjęcia? Nie chcesz się już bawić w perfekcyjną panią domu?
-A moja wina, że nie dałaś mi białej rękawiczki!? - Zapytał z oburzeniem.
-Masz, już masz. - Podałam mu pierwszą lepszą leżącą na szafie, a on schował ją do kieszeni.
Trzymając się za ręce, udaliśmy się do naszego pokoju, a ja wzięłam prysznic i przebrałam się w szlafrok.



Natalia
Gdy byliśmy na miejscu, znów rozdzieliliśmy się na grupy, tym razem pojechałam z  Maxim. Gadaliśmy, śmialiśmy się, cieszyliśmy się swoją obecnością. Oczywiście kilka razy go prześcignęłam:) Na lunch zjedliśmy tortillę, była przepyszna. Zastanawiałam się jak zareagowała Fran, jeśli weszła do naszego pokoju. Tak, wiem, góra śmiechu... Po jedzeniu chwilę jeszcze jeździliśmy, a ja wpadłam w zaspę śnieżną. Maxi 'uratował' mnie i czując się jak bohater, przez przypadek zjechał z górki tyłem. Diego udało się mu zrobić zdjęcie! Wrócimy do domu, od razu wrzucę to na facebooka...

Francesca
Gdy wróciłam z łazienki, zobaczyłam Marco wycierającego białą rękawiczką kurze na półkach.
-Ty tak na serio?
-No przecież mi kazałaś...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorka, że taki krótki, ale brak mi weny...
Błagam, pomóżcie!
Natomiast zapraszam na bloga z one shotami,
pojawiła się pierwsza część mojego autorstwa
o Marcesce<333


czwartek, 12 grudnia 2013

Kolejne info:)

Tym razem informuję, że rozdział pojawi się na 99,9 % jutro, więv go oczekujcie. Jeszcze mam wiadomość do Kaśki *,* , że jednak zostaje przy starym adresie email (długa historia, sprawdź pocztę). Przepraszam cię za tą awanturę...

Marcusiowych snów!



środa, 11 grudnia 2013

Nowy blog + info:)

Od razu mówię, że jestem współtwórcą na blogu http://w-twych-ramionach-poznalam-milosc.blogspot.com i prowadzę go z Kaśką*,* . Jest to blog z one shotami, ja zajmuję się Marcescą xd. Co do rozdziału, to nie wiem, kiedy będzie, bo jutro idę do dentysty, a dziś muszę się historii uczyć...
Pozdrawiam i zapraszam na bloga,
Lena Tavelli;*

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział XVII - Dzień na stoku i wyjście na kolację;)


Violetta
Diego przerósł sam siebie, nie spodziewałam się tego po nim. Cieszę się, że mam takiego wspaniałego chłopaka. Zjedliśmy mikołajkowe śniadanie i ruszyliśmy do góry się przebrać. Dzisiaj mieliśmy jechać na stok narciarski! Dokładniej, mamy jechać tam małym autobusem. Ubrałam się szybko i sprawnie, następnie zeszłam na dół z Diegusiem. Czekali tam już wszyscy, oprócz Lu i Federico. Od niechcenia poszłam na górę i otworzyłam drzwi. Zaczęłam wrzeszczeć:
-Federico! Ile można czekać! Przestaniesz wreszcie się grzebać i zejdziesz na dół!?
Wtedy zobaczyłam jego i Ludmiłę siedzących bardzo blisko siebie, patrzących sobie w oczy. Po moim krzyku odskoczyli od siebie zaskoczeni, a Ludmiła zrobiła się czerwona na twarzy. Wykrztusiłam tylko:
-Sorki... Zbierajcie się.
Gdy 'zakochana parka' zeszłą na dół wybraliśmy się po nasze narty. Moje były w kolorze fuksji. Po tym wsiedliśmy do autobusu, który zawiózł nas na stok. Chłopaki, jak to oni, zarządzili, że wszyscy mają natychmiast włożyć swoje narty. Służyło to wyścigowi do wyciągu. Zrozumiałe, kto pierwszy na górze, ten szybciej może wystartować. Stawka była duża. Kto pierwszy, nie stawia nam lodów po powrocie do Buenos Aires. Kto ostatni, stawia nam dzisiaj kolację w jakiejś fajnej miejscówce xd. Pierwszy do wyciągu dotarł Maxi, ale się poślizgnął i wyprzedziła go Fran razem z Marco. Oni razem wyglądali na bawiące się dzieci. Tak im się poszczęściło, że usiedli razem. Ja z Camilą byłam na trzeciej kanapie.
 
 
Marco
Siedziałem sobie z Franuś na wyciągu, obmyślając strategię i podziwiając widoki. Strategie wygranej, oczywiście. Ona też się nie odzywała, najwyraźniej myślała o tym, co ja. Gdy byliśmy prawie na górze, odezwałem się.
-Powodzenia, ale nie wygrasz ze mną. - Popatrzała na mnie jak na jakiegoś wariata.
-Jesteś taki pewny? Zakład?
-Dobra! - Odpowiedziałem ściskając jej dłoń - Jak wygram, zrobisz dla mnie cokolwiek zechcę, ale tylko raz, okej?
-Spoko, jak wygram będzie odwrotnie!
Zeszliśmy z naszych kanap i pojechaliśmy. W oddali słyszałem tylko wrzask Naty. Pewnie się przewróciła przy wysiadaniu. Jechałem slalomem, cały czas wypatrując Francesci. Nie widziałem jej, dobry znak. Gdy byłem już o krok od mety, coś lub ktoś śmignął mi przed oczami. Po przejechaniu mety, zobaczyłem tylko szczerzącą się do mnie Francescę. Jak ja mogłem przegrać? Ciekawe tylko, co będzie chciała. Powiedziałem jej tylko:
-Też cię kocham. - I potem nie przejmowałem się już niczym.
Do mety ostatni dotarł Diego... Słyszałem, że Broadwey podjeżdżał mu pod narty! No trudno, przynajmniej zjemy dobrą kolację! Diego ma świetny gust! Potem podzieliliśmy się na grupy, udało mi się wyciągnąć Franuś xd. Potem zatrzymaliśmy się na obiad. Fran tak napadło, że zaczęła mnie ciągnąć na scenę. Ile tu jest papug, co? Zaśpiewaliśmy Codigo amistad, świetnie się przy tym bawiąc. Następnie wróciliśmy na stok, a na końcu do domu. Moja dziewczyna strasznie długo się przygotowywała na kolację. Pewnie chce mi dać nauczkę za to, że przegrałem ten wyścig. W końcu wyszła z łazienki. Może i się opłacało, że musiałem tyle czekać, bo wyglądała prześlicznie. Gdy ja wszedłem, a potem wyszedłem z łazienki, byliśmy całkowicie gotowi. Zeszliśmy na dół i położyliśmy się na kanapie, zostało dwadzieścia minut. Po tym czasie wszyscy powoli zaczęli się zbierać, a mama Franuś podwiozła nas na kolację.
 
 
Diego
Gdy weszliśmy do restauracji, którą sam wybrałem (XD) , usiedliśmy przy stole. Porwałem Violettę i zaprowadziłem ją do osobnego dwuosobowego stolika, specjalnie dla nas. Marco od razu zaczął się kompromitować:
-Diego!? A dla mnie i Francesci to osobnego już nie raczyłeś zamówić!?
Nie zwracałem uwagi na Marco... No dobra, zapomniałem mu zamówić ten stolik... Gapa ze mnie! Z Vilu zjedliśmy wspaniałą kolację, a następnie zabrałem ją do pobliskiego ogrodu. Z jej miny można było wywnioskować, że jej się podobało. Tak jak na naszej pierwszej randce, wręczyłem jej różę, a jej znów popłynęła łza po policzku. Starłem ją i delikatnie pocałowałem Violettę. Gdy przyszedł czas się zbierać, poprowadziłem ukochaną do wyjścia. Po przybyciu do domu i przebraniu się, Vilu wtuliła się we mnie i spokojnie zasnęła.
 
 
Francesca
Wparowaliśmy do pokoju, a Marco położył się na łóżku i udawał, że śpi. Korzystając z sytuacji, wzięłam lekki rozbieg i wskoczyłam na niego, a on w ostatniej chwili mnie złapał. Następnie spadłam na jego klatkę piersiową i chwilę leżeliśmy tak, przytuleni do siebie.
 



Następnie zaczęliśmy się całować, a po chwili ubrania leżały na podłodze. Obudziłam się wtulona w mojego miśka. Ubrałam się i poszłam do mojej sekretnej kuchni zrobić nam śniadanie. Jak przypuszczam, Marcunio dziś też nie chciałby iść na dół, a potem na stok.
 
 

Ludmiła

Obudziłam się wtulona w Federico, ale natychmiast się od niego odsunęłam. Już sobie przypominam. Było mi zimno w nocy i musiałam mu zabrać kołdrę. Dziwnie jest być w jednym pokoju z Federico... On próbował nawet rozdzielić to łóżko, ale jego japońskie sztuki walki nie podziałały (żartuję!). Wstałam i poszłam do łazienki. Ubrałam się odpowiednio do pogody i zrobiłam lekki makijaż. Chciałam zejść na dół, pomóc Fran w robieniu śniadania. Przechodząc obok jej pokoju zauważyłam na nich kartkę:

Nie przeszkadzać!
Dziś nie idziemy na stok, bo nam się
nie chce:)
Poza tym, mój chłopak
jest trochę chory...
Francesca
 
 
To tak można?!! Nie wiedziałam xd. Pewnie leń Marco nie chce iść i próbuje wkręcić naszą Fran... Następnie usłyszałam krzyki dobiegające z ich pokoju:
-Od kiedy jestem chory!? Franuś...
-Nie marudź! Masz dzień wolny, to się ciesz!
Czyli to Fran wkręciła Marco... No trudno. Poszłam na dół zrobić to śniadanie...
-------------------------------------------
Mam nadzieję, że się wam podoba:)
Jest Marcesca, Dieletta i troszkę Femiły;**
Zachęcam do komentowania xd


niedziela, 8 grudnia 2013

Info;)

Info dotyczące rozdziału xd. Myślę, że pojawi się jutro, bo mam już go częściowo napisany:)
Chciałabym jeszcze przypomnieć o zakładce 'Pytania' , gdzie możecie je zadawać do mnie i bohaterów opowiadania. Odpowiem na każde, ponieważ sprawia mi to ogromną radość.
Jeszcze raz mówię, że jest kilka ankiet!!!

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział XVI - Niespodzianka xd

Diego
Tak, byliśmy gotowi do rzutu, ale przerwał nam Marco. Zdrada!
-Ręce do góry i przecz od mojej dziewczyny! - Mówiąc to rzucił w nas śnieżką, a oberwał Leon.
-Wojna! - Krzyknął Broadwey.
Tak, to był Broadwey. On i reszta chłopaków wyskoczyli zza drzewa i zaczęliśmy się rzucać śnieżkami jak małe dzieci. Teraz każdy walczył sam, nie było zespołów. Dziewczyny nie wytrzymały i też zaczęły się z nami rzucać.
Marco
To była świetna zabawa! Nagle zauważyłem, że Fede rzucił śnieżką w Franuś... Później dostanie ode mnie lanie. Fran było zimno więc bez zastanowienia wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju. O dziwo, nie protestowała. Zdjęła zimowe ubrania i położyła się na nasze łóżko. Od razu przyniosłem jej koc i kazałem leżeć. Jeszcze by się rozchorowała i nici z dobrej zabawy. Bez Franuś to nie to samo.
-Dobra, leż tu piękna, a ja pójdę na dół zaparzyć ci herbatę.
-Nie musisz się o mnie tak troszczyć...
-Właśnie, że muszę! To idę na dół...
-Poczekaj Marco. Otwórz te drzwi. - Wskazała na te na końcu korytarza.
Otworzyłem i zobaczyłem małą kuchnię. Aha, czyli ona ma sekretną kuchnię, a ja tajemny strych... Zabrałem się za zaparzanie herbaty Franusi. Podałem jej i położyłem się obok. Ten dzień był naprawdę wyjątkowy.
Francesca
Obudziłam się rano pod kocem, a Marcusia obok nie było. Dziwne... Przecież to on lubi sobie pospać, gdy jest wolne. Nagle ktoś powoli zaczął otwierać drzwi. Nie będę ukrywać, że trochę się przestraszyłam. Okazało się, że to tylko misio Marcusio. Najbardziej zdziwiło mnie to, że na głowie miał czapkę mikołaja, a w ręce trzymał mały upominek. No pewnie! Dziś są Mikołajki! Kompletnie zapomniałam! Marco podszedł, do mnie, pocałował w czoło i wręczył prezencik. W środku był śliczny srebrny naszyjnik w kształcie serca z napisem: Marco & Francesca - nierozłączni... Z moich oczu popłynęła łza... Łza radości. On tylko uśmiechnął się do mnie i objął ramieniem. Chwilę trwaliśmy w tej pozie, a następnie założyłam wisiorek na szyję.
-Marco, nic dla ciebie nie mam... Przepraszam, zapomniałam...
-No przestań już. Dla mnie najwspanialszym prezentem jesteś ty. - Zaśmiałam się, gdy to powiedział.
-A buziaka nie chcesz? Może by się przydał?
-No nie wiem, nie wiem... Ale to ty decydujesz.
Pocałowałam go namiętnie w usta i zeszliśmy na dół trzymając się za ręce. Przedtem jednak Marcuś zdjął czapeczkę. Szkoda, tak słodko w niej wyglądał... Usiedliśmy do stołu, a nagle rozległo się pukanie do drzwi. Camila otworzyła je z zakłopotaniem. Kto to mógł być, tak wcześnie? Do jadalni wmaszerował Diego w stroju Świętego Mikołaja z wielkim worem na plecach. Dobra, teraz mnie rozwalił. Wyglądał przekomicznie!
-Ej! Papuga! - Wykrzyknął Marco.
-No nie przesadzaj już stary. - Powiedział nasz Święty Mikołaj.
Wtedy zaczął wręczać prezenty. Każdy dostał dużego misia z czekolady z zawieszką ze swoim imieniem. Diego musiał je zrobić samodzielnie. Następnie zjedliśmy śniadanie ze Świętym Mikołajem...
-------------------------------------------------
POSTANOWIŁAM NAPISAĆ MIKOŁAJKOWY ROZDZIAŁ:)
ŚWIĘTY MIKOŁAJ DIEGO MI SIĘ PRZYŚNIŁ XD
NAPISZCIE, CO SĄDZICIE O ROZDZIALE:)
OSTATNIO ZAUWAŻYŁAM, ŻE COŚ
MAŁO OSÓB KOMENTUJE...
KOMENTUJE OKOŁO PIĘCIU OSÓB, CZASEM WYŚWIETLEŃ
JEST PONAD SETKA.
MYŚLĘ, ŻE TYLE OSÓB NIE DAŁOBY RADY
WYŚWIETLIĆ BLOGA TYLE RAZY...
NAWET JEŚLI JESTEŚ ANONIMEM, SKOMENTUJ.
TO NIC NIE KOSZTUJE, A BARDZO MOTYWUJE:)