sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział XIX - Ostatni dzień wakacji:)


Camila
Po naprawdę wspaniałym i niezapomnianym dniu na stoku zorientowaliśmy się, że jutro wieczorem wyjeżdżamy. Szkoda, fajnie było zrobić sobie trochę odpoczynku od studia. Gdy weszliśmy do domu rodziców Francesci usłyszeliśmy jakiś hałas z góry. Szybko się przebrałam i popędziłam do pokoju, z którego dobiegał ten odgłos. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam śmiejącą się na cały głos Fran w szlafroku i siedzącego na łóżku Marco, patrzącego się na nią jak na idiotkę. Ciekawe ,co ją dopadło? Spytałam się o to Marco, a on tylko wzruszył ramionami i powiedział, że ona sama mi powie. Gdy się uspokoiła powiedziała:
-Słuchaj, Cami. Wyobraź sobie, że wychodzisz z łazienki, a tam zastajesz Broadwey'a bawiącego się w perfekcyjna panią domu. Tak właśnie zrobił Marcuś.
Z trudem tłumiłam śmiech, lecz cały czas się uśmiechałam. Wyszłam z tego pokoju wariatów i udałam się do swojego. Zaczęłam przeglądać zdjęcia Fran, gdy była mała. Słodka z niej dziewczynka!
 
 
 
Francesca
Po wyjściu Camili chwilę jeszcze się podroczyłam z Marcusiem, a następnie usłyszeliśmy pukanie do drzwi wejściowych.
-Kochanie, wróciłem!
Nie, nie, nie, nie, nie, nie! Czemu właśnie on!? Szybko wzięłam Marco za rękę i pociągnęłam go za drzwi. Zwołałam zebranie z przyjaciółmi.
-Słuchajcie, muszę mówić szybko. Mój tata właśnie wrócił, a on nie toleruje chłopaków. Ani słowa mu o Marco i o naszym pokoju, jasne? Kochanie, ty też się nie wygadaj.
Wszyscy skinęli głowami. Zbiegłam szybko na dół i przywitałam się z tatą. Następnie przedstawiłam mu wszystkich moich znajomych.
-Tato, to jest Violetta, Camila, Natalia, Ludmiła, Broadwey, Diego, Lena, Lara, Andres, Maxi, Leon, Federico i Marco.
-Miło was poznać.
-Nawzajem. - Odpowiedzieli wszyscy.
-Francesca... - Zapytał mój Marcuś.
-Tak, Marco...
-No wiesz, chłopaki powiedzieli mi, że mam się ciebie zapytać kiedy będzie kolacja.
-A oni sami nie mogą zapytać?
-No nie, bo tylko mnie ty słuchasz...
-Od kiedy? Ja? Tylko ciebie? Niedługo kolacja będzie, ale nie zrobimy wam jajecznicy.
-A CO TY MASZ DO JAJECZNICY!? - Krzyknął zabawnie za maksa zdenerwowany Leon.
-PROBLEM! Musiałam dzisiaj rano robić Marco jajecznicę, bo nie chciał zejść do was!
-Marco! - Krzyknęli chłopcy, a mi się chciało śmiać.
-Przepraszam, że się wtrącam, Francesco, ale czemu musiałaś mu robić śniadanie. - Zapytał tata. Byłam w kropce.
-Yyyyyy.....Yyyyy... Marco się dziś źle czuł i przyszedł do mnie do pokoju. - Wypaliłam.
Na tym skończyła się rozmowa. Poszłam z dziewczynami do kuchni i zaczęłyśmy gotować naszym miśkom makaron. I tak im nie zrobię tej jajecznicy! Następnie wszyscy usiedliśmy do stołu i zjedliśmy kolację. Diego zauważył, że makaron jest lepszy od jajecznicy. I dobrze! Potem mój tata nakazał nam iść do łóżek i uważnie mnie obserwował. Mam nadzieję, że nic nie podejrzewa.
-Marco, chodź do mnie muszę ci oddać telefon. - Na szczęście mój chłopak od razu zrozumiał, o co mi chodziło.
Zaciągnęłam tam też Diego i Vilu. Wytłumaczyłam im.Viola na razie zostaje tutaj, a chłopaki idą do Diego. Jak mój tata zaśnie, zamienimy się. Razem z Vilu świetnie się bawiłyśmy, następnie usłyszałam kroki. To mój tata idzie spać. Wypędziłam przyjaciółkę i czekałam na Marcusia. W końcu przyszedł z miną 'Czemu zostawiłaś mnie akurat z nim?' . Poszedł do łazienki, a potem wrócił i położył się obok mnie. Przewróciłam się na drugi bok, a Marco objął mnie w pasie.
-Dzisiaj nie.
-No proszę...
-Nie, nie i jeszcze raz nie.
-Proszę, Franuś...
-Kiedy indziej.
-Nie będzie już okazji, no proszę...
Chwilę tak podroczyliśmy się i wreszcie postanowiłam zrobić wyjątek. Ubrania poleciały na podłogę, a my znów to zrobiliśmy.
 
 
 
Violetta
Weszłam na palcach do pokoju. Dieguś już spał, więc wślizgnęłam się pod kołdrę i zasnęłam. Następnego dnia wstaliśmy dość późno, przebraliśmy się i wyszliśmy z pokoju. Czekali tam już wszyscy z walizkami. Walizki! Poleciałam na górę i spakowałam swoje rzeczy. Gdy byliśmy gotowi, pojechaliśmy na lotnisko. Nie było Gregoria! Usiadłam sobie z Diego i przeglądałam jego komórkę, gdy spał. Ale zdjęciami porobił!
 
 
Po bardzo miłym locie, wysiedliśmy w Buenos Aires. Wreszcie, było tam ciepło! Wszyscy pojechaliśmy do domu i na zawsze będziemy wspominać ten wyjazd.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki sobie rozdzialik xd

Jak już pisałam, jeśli jest ktoś
zainteresowany pisaniem o Naxi na naszym
drugim blogu, proszę zerknąć post niżej:)
Draka z jajecznicą xd
Proszę o szczere komentarze!





6 komentarzy:

  1. <333333333333 kocham
    Marcesca <3333333
    Dam dam dam powrót taty XD
    Kocham <3
    Jaki Marcuś <3
    Kocham kocham kocham
    Pozdrawiam
    ~~Gabi Tavelli

    OdpowiedzUsuń
  2. Wowowowow ! Marcesca ♥ Żeeś poszalała ♥,♥
    Jajecznica hahahahahaha ... XD

    Czekam na nastęny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu musieli wracać :*(
    U Fran w domu było tak fajnie.
    Tata wraca do domu!
    Ale nawet nie widział się z córką :*(
    Nie obraź się, ale ja mam swoje 2 blogi, ale obiecuje że przemyślę tę część on Naxi.
    Ps. * to znaczy łza
    Czekam na next
    Viola Castilo

    OdpowiedzUsuń
  4. O bosh....Co Fran ma do jajecznicy?
    Rozdzialik boski <3
    Dodałam jeszcze jedno opowiadanie więc zapraszam :P

    OdpowiedzUsuń
  5. boski <33
    Marcesca <333
    czemu muszą już wracać ?
    Dieletta <33
    czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zawsze świetny! <333
    Marcuś i Franuś. <33333333333333333
    Jajecznica. :D
    Szkoda, że już muszą wracać. D:
    Czekam na następny rozdział. <3333

    OdpowiedzUsuń